środa, 28 listopada 2012

Atlas Chmur - recenzja obiektywna

Parę dni temu byłem w kinie na "Atlasie Chmur". Spotkałem się z różnymi opiniami na temat tego filmu, więc postanowiłem napisać swoją obiektywną recenzję. Zaznaczam, że ze wszystkich recenzji jakie przeczytacie tylko moja jest obiektywna i dotyka sedna sprawy. Wszystkie inne będą tylko mocno subiektywnymi opiniami autorów i bezcelowym bełkotem, który nic wam o filmie nie powie. Ja mam inne podejście, bo jestem wybitnym krytykiem filmowym i widziałem wystarczająco dużo filmów, żeby mieć słuszne zdanie na  temat każdego z nich. Możecie mi wierzyć.



Spotkacie się z recenzjami, które będą chwalić (i ganić) grę aktorską, które będą zachwycać się wielowątkowością historii i takimi, które skrytykują jej nieprzejrzystość i niekonsekwencję. Każdy element zostanie oceniony pozytywnie i negatywnie. To są gówniane recenzje.  Ale jest jeszcze jeden-jeszcze gorszy-typ recenzji, z którymi spotkacie się w internecie. Taki typ, który używa słów "iż" i "oniryczny". Co za nadęte dupki to piszą! Pojawiają się przy każdym filmie, który używa innych środków przekazu niż dialog i efekty specjalne. Ten typ na ogół próbuje jeszcze "interpretować" film. Po jaką cholerę? Jakby istniał jakiś przymus rozumienia filmu. Ja połowy filmów nie rozumiem i nie przeszkadza mi to w ich ocenie. Przepraszam, za taki długi wstęp - to moja pierwsza recenzja i chciałem przedstawić w skrócie poprawną metodologię.

Pierwsza i podstawowa zasada krytyki filmowej (do której stosował się sam Fellini aby zyskiwać wysokie noty u krytyków) brzmi: "Zły trailer - zły film, dobry trailer - nie wiadomo". Trailer Atlasu Chmur  trwa 5'42 min  i jest chyba najdłuższym trailerem jaki widziałem w życiu. Podobnie jest z filmem - jest cholernie długi: 2 godz 52 min. Z tych względów odradzam to dzieło osobom cierpiącym na hemoroidy oraz tym, którzy z innych przyczyn nie mogą wytrzymać 3 godz. na siedząco. Ja prawie dostałem zakrzepicy.



Przed seansem kinowym polecam obejrzeć Zieloną Pożywkę - flagowe dzieło przebogatego nurtu filmowego jakim są apokaliptyczne kryminały science-fiction  o moralnej dychotomii kanibalizmu w klimacie noir. Jeżeli to zrobicie, będziecie jedynymi osobami w kinie, które zrozumieją jeden z niewielu naprawdę zabawnych dowcipów w  filmie. Taki snobizm intelektualny, dzięki któremu  poczujecie się lepsi od innych widzów. Poza tym, jeden z wątków przedstawionych w Atlasie Chmur nawiązuje bezpośrednio (żeby nie powiedzieć, że zrzyna) do Zielonej Pożywki.

Jak prawdopodobnie wiecie, bracia Wachowscy nie są już braćmi, a rodzeństwem. Mam wrażenie, że widać pewne echa tej zmiany w filmie. Przedstawienie romansu pary homoseksualnej w ramach  zwyczajnego (i nudnego) melodramatu jest ukłonem w kierunku ruchu LGBT. To rzadkość  w komercyjnych hollywoodzkich superprodukcjach i traktuję to jako pozytywną zmianę.

Jak dwóch kolesi dało radę podrzucić naraz taką ilość naczyń - nie wiem.

Film zawiera  kolaż wielu (a przynajmniej sześciu - bo Atlas Chmur to w końcu sekstet)  gatunków i stylów.  Każdy znajdzie w nim kliszę, która mu przypadnie do gustu. Działa to też w drugą stronę - każdy znajdzie coś, co mu się nie spodoba. Wasza ocena filmu zależy od tego z jakim nastawieniem na niego pójdziecie. 

Ok, więcej  nie powiem.  Na pewno idąc do kina wysikajcie się przed samą projekcją i jeżeli pijecie colę  podczas filmu dobrze rozplanujcie siły swojego pęcherza...

Ale Kwas

17 komentarzy:

  1. dzieki za ostrzezenie, widze ze ten film to gowno dla pedalow

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie o to mi chodziło...
    Ale jeżeli przeszkadza Ci widok dwóch całujących się mężczyzn i jesteś homosceptykiem to polecam film Filadelfia.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Filadelfia_(film)

    OdpowiedzUsuń
  3. Homosceptykiem? Chyba raczej kryptogejem :P.

    A na film pójdę, choćby dla strefy wizualnej, która wygląda znakomicie.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to zapraszam do podzielenia się wrażeniami po obejrzeniu filmu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. GandalftheRainbow28 listopada 2012 16:38

    W sumie to nie wiem po co wspominać o transgenderyzmie Lany w kontekście tego filmu, po romans dla mnie był jak każdy inny, po za tym to ekranizacja książki.
    Recenzja nawet spoko, lekko się czyta, choć widać, że to pierwsza Twoja recenzja. No i powinno być "moją metodologię" a nie "prawidłową", bo to butnie brzmi trochę. Takie małe uwagi.
    Po za tym Atlas Chmur to nie jest komercyjna hollywoodzka superprodukcja! To niezależny, niezwykle odważny film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co wspominać? Bo założyłem, że takie wydarzenie raczej jest na tyle istotne, że wpływa na twórczość artysty. Rzadko w filmie romans dwóch kolesi jest przedstawiany jako zwykły melodramat, w którym głównym wątkiem wcale nie jest to, że są gejami.
      Moja metodologia jest prawidłowa :). To nie butność, tylko megalomania.
      Oczywiście, że to była produkcja komercyjna. Odważny film? Nie wiem na czym polegała jego odwaga - chyba na tym, że trwał niemal 3 h. Niezależny? Niby od czego?

      Usuń
    2. GandalftheRainbow30 listopada 2012 17:04

      Odważny przez nakład pracy i środków finansowych. Nieprzystępność, spowodowaną natłokiem sześciu różnych historii. Nazwiskiem trzech reżyserów, którzy wspólnie nakręcili film. Rozmachem wizji.
      Jak niezależny? Od wielkich hollywoodzkich wytwórni. Zaangażowane było małe, stosunkowo nieznane studio, które ryzykowało, wykładając fundusze. Bo nikt inny wyłożyć kasy nie chciał.
      Po za tym zmiana płci nie zmienia wnętrza człowieka, zmienia tylko wygląd. Lana zawsze czułą się Laną, operacja zmiany płci zmienia to, co zewnątrz. To nie wydarzenie, ale długo trwający proces. I patrząc na film, wcale nie ma znaczenia dla niego. Bo też homoseksualizm to zupełnie co innego niż transgenderyzm, choć też jest innością, ale w filmie inność była wielopłaszczyznowa - inność koloru skóry, czy przekonań.
      Aha, i "oniryczny" jest cudnym słowem i nie widzę nic złego, w jego używaniu. I megalomania też nie jest powodem do chluby raczej.
      Co do romansu - rzadko, ale coraz częściej.

      Usuń
    3. W takim znaczeniu każda większa produkcja jest odważna, bo wiąże się z ryzykiem. Każdy film może okazać się klapą finansową. Myślałem, że chodzi Ci o jakieś odważne tematy podjęte przez film. Odważny w sensie odważnego, niepopularnego przekazu. W takim ekonomicznym sensie dużo bardziej odważny jest zarząd Auchan, który kupuję sieć sklepów Real za 1,1 mld (!) euro. http://wyborcza.pl/1,75248,12956425,Real_zmienia_logo_na_Auchan__Megatransakcja_za_1_1.html
      Zmiana płci to może i proces, ale sama operacja to raczej wydarzenie - jeżeli chcesz to tak rozgraniczać. Nie ma to jednak znaczenia, bo jedno i drugie zdecydowanie ma wpływ na twórczość artysty. Ucięcie członka raczej zmienia punkt widzenia, mówiąc dosadnie. Powiem więcej, myślę, że dla każdej osoby zmieniającej płeć ma to ogromne znaczenie - inaczej by tego nie robiła. Racja, że homoseksualizm to co innego, ale jednak ruch LGBT idzie w jednym zwartym szeregu. Nie wiem dlaczego robimy z tego taki wielkie halo. Było dwóch całujących i śpiących ze sobą kolesi i tyle. Moją obserwacją było, że może wiąże się to ze zmianą płci jednego z reżyserów, może nie. Może warto sprawdzić, który z reżyserów był odpowiedzialny ze ten wątek? Strzelam w ciemno, że to siostra Wachowska.
      Oniryczny? Jak dla mnie za tym słowem kryje się taki przekaz autora: "nauczyłem się nowego słówka, teraz będę go używać na okrągło!"

      Usuń
    4. Recenzja się skończyła, zanim zaczęła mi się podobać. Mógłbyś napisać trochę więcej. Podoba mi się Twój oraz rzadkiej urody ironia :)
      Muszę się jednak z Tobą nie zgodzić odnośnie wyrazu "onirycznie". Z tego, co piszesz wynika tylko tyle, że gdybyś go użył w tekście, znaczyło by to, że "nauczyłeś się nowego słówka". W przypadku innego krytyka może to być część jego zasobu słów, które często używa, bo akurat w tym rejestrze językowym się "porusza". Inaczej mówiąc, jest to Twoja subiektywna ocena (a miało być obiektywnie...) Twoja miarą.

      Usuń
  6. gdzie tu recenzje? mi coś umknęło chyba...
    bo widzę tylko 90% zachwytów nad sobą, 8% przytyk do pani L. Wachowski, a reszta to niewiadomoco..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, trochę to wygląda tak, jakby wstęp trwał do przedostatniego akapitu. Później wysikajcie się i do widzenia...

      Usuń
  7. Z pewnością nie jest to film dla każdego. W mojej ocenie wszyscy ci, którzy tak zajadle go krytykują po prostu go nie czują. Dosyć dobrze recenzent oddał tutaj istotę rzeczy pisząc, że nie każdy film trzeba zrozumieć lub brać na logikę. Ten film mnie osobiście po prostu, zwyczajnie wzruszał. Wyciskał 100% emocji ze wszystkiego jak chyba żaden inny do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jak dwóch kolesi dało radę podrzucić naraz taką ilość naczyń - nie wiem"
    Mnie się czasem śni, że latam - jak to robię? Nie wiem ...

    Twoja "recenzja" niestety tylko do tego się sprowadza - banał, nawet jeśli komuś ten film się nie spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaraz, zaraz, jak ktoś się bierze za recenzję, to nie musi być mistrzem intelektu, ale co to za stwierdzenie, że zmiana płci jednego z reżyserów być może wpłynęła na wątek homoseksualny w filmie? Na litość, to Pan Recenzent nie zauważył, że recenzuje ekranizacje książki? I to do tego w miarę wierną ekranizację książki? Oczywiście, że płeć Lany nie ma znaczenia, bo jest ona reżyserem, a nie autorem scenariusza, który jest oparty na książce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Metodykę, a nie metodologię do jasnej ciasnej ;]

    OdpowiedzUsuń